24 listopada 1994 roku, o godzinie 21:00, Gdańsk oraz całą Polskę obiegła porażająca wiadomość: Wybuchł pożar w hali Stoczni Gdańskiej przy ulicy Jana z Kolna, gdzie koncertował zespół Golden Life. W tamtym chwilowym momencie nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak wielki dramat rozegrał się tamtego wieczora. Siedem osób straciło życie, a 300 zostało dotkniętych poparzeniami, z czego 100 w najbardziej krytycznym stanie.
To miało być zwykłe wydarzenie muzyczne. Zespół Golden Life, cieszący się wówczas dużą popularnością, prezentował swój najnowszy album w Hali Stoczni Gdańskiej. Publiczność miała dodatkowo możliwość śledzenia na telebimach gali wręczenia nagród MTV. Koncert rozpoczął się punktualnie o 20:00, a w hali zgromadziło się ponad 800 osób, choć istnieje podejrzenie, że liczba widzów była znacznie większa. W tamtym momencie nikt nie podejrzewał nadchodzącej tragedii.
Pożar wybuchł około 21:00. Początkowo płonęły materace, ale publiczność myślała, że to elementy dodatkowej scenografii. Niestety, ogień szybko się rozprzestrzenił. Kurtyny i drewniany dach stanęły w ogniu, wywołując panikę. Ludzie rzucili się do wyjść ewakuacyjnych, wzajemnie się depcząc. W tej krwawej ucieczce zginęła pierwsza ofiara – 13-letnia dziewczynka, a chwilę później operator telewizji Sky Orunia. Dodatkowo dwie z pięciu dróg ewakuacyjnych były zamknięte. Pierwsza jednostka straży pożarnej, przybywając na miejsce, nie mogła natychmiast przystąpić do gaszenia ognia, gdyż najpierw musiała “udrożnić” drogi ewakuacyjne.
Akcja ewakuacyjna trwała około 20 minut. Temperatura wewnątrz hali osiągnęła 1000 stopni Celsjusza. 80 osób trafiło do Szpitala Akademii Medycznej, gdzie zmarło pięć osób z powodu poparzeń. Dodatkowe 24 osoby przetransportowano helikopterami do szpitala poparzeń w Siemianowicach Śląskich. Chwilę po zakończeniu ewakuacji dach hali, ogarnięty płomieniami, zawalił się do środka.
24 listopada 1994 roku, o godzinie 21:00, Gdańsk oraz cała Polska obiegła porażająca wieść: Pożar wybuchł w hali Stoczni Gdańskiej przy ulicy Jana z Kolna, miejscu koncertu zespołu Golden Life. W tamtym chwilowym momencie nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak dramatyczne skutki przyniesie ta katastrofa. Siedem osób straciło życie, a 300 zostało dotkniętych poparzeniami, z czego 100 w najbardziej krytycznym stanie.
To miało być zwykłe wydarzenie muzyczne. Zespół Golden Life, cieszący się wówczas dużą popularnością, prezentował swój najnowszy album w Hali Stoczni Gdańskiej. Publiczność miała dodatkowo możliwość śledzenia na telebimach gali wręczenia nagród MTV. Koncert rozpoczął się punktualnie o 20:00, a w hali zgromadziło się ponad 800 osób, choć istnieje podejrzenie, że liczba widzów była znacznie większa. W tamtym momencie nikt nie podejrzewał nadchodzącej tragedii.
Pożar wybuchł około 21:00. Początkowo płonęły materace, ale publiczność myślała, że to elementy dodatkowej scenografii. Niestety, ogień szybko się rozprzestrzenił. Kurtyny i drewniany dach stanęły w ogniu, wywołując panikę. Ludzie rzucili się do wyjść ewakuacyjnych, wzajemnie się depcząc. W tej krwawej ucieczce zginęła pierwsza ofiara – 13-letnia dziewczynka, a chwilę później operator telewizji Sky Orunia. Dodatkowo dwie z pięciu dróg ewakuacyjnych były zamknięte. Pierwsza jednostka straży pożarnej, przybywając na miejsce, nie mogła natychmiast przystąpić do gaszenia ognia, gdyż najpierw musiała “odczyścić” trasy ewakuacyjne.
Akcja ewakuacyjna trwała około 20 minut. Temperatura wewnątrz hali osiągnęła niewyobrażalne 1000 stopni Celsjusza. 80 osób trafiło do Szpitala Akademii Medycznej, gdzie zmarło 5 osób z powodu poparzeń. Dodatkowe 24 osoby przetransportowano helikopterami do szpitala poparzeń w Siemianowicach Śląskich. Chwilę po zakończeniu ewakuacji dach hali, ogarnięty płomieniami, runął.
Po tragicznym pożarze hala została zdemontowana, a jedynym śladem pozostawionym po niej jest pomnik – fragment muru z pamiątkową tablicą. Na kolumnach umieszczono belkę z napisem: “Życie, choć piękne, jest kruche”.
Podczas dochodzenia prokuratura ustaliła, że przyczyną pożaru było podpalenie. Jednak do dzisiaj nie udało się znaleźć sprawców.