Nie ma biegłych, którzy mogliby przygotować dla prokuratury niezależną opinię w sprawie tragicznego pożaru w Białymstoku, w którym zginęło dwóch strażaków.
25 maja 2017 roku podczas prowadzenia działań w budynku magazynowym przy ulicy Dojnowskiej strażacy dostali się na podwieszony sufit zainstalowany nad kondygnacją parterową. Sufit ten uległ oberwaniu, jeden ze strażaków spadł i poniósł śmierć. Drugi usiłował wydostać się na zewnątrz, ewakuowany przez kolegów, mimo udzielonej pomocy lekarskiej również zmarł.
26-letni Przemysław Piotrowski i 29-letni Marek Giro pełnili służbę w Jednostce Ratowniczo – Gaśniczej nr 1 w Białymstoku.
Śledztwo prokuratury w tej sprawie trwa już od kilkunastu miesięcy, jednak od blisko pół roku jest zawieszone. Wszystko przez brak opinii biegłych z zakresu pożarnictwa, którzy wyjaśniliby przyczyny pożaru i oceniliby decyzje wydawane podczas akcji.
Opinia miała zostać wykonana przez Szkołę Główną Służby Pożarniczej, ale odmówiła ponieważ sprawę badałaby te same osoby, które wcześniej wykonały opinię dla komisji powołanej po wypadku przez Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej.
– To oznacza, że śledczy muszą znaleźć eksperta, który nie byłby związany ze strażą pożarną, co może znacznie opóźnić sporządzenie opinii – powiedział w rozmowie z Radiem Białystok rzecznik prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst. Dodaje, że bez tej analizy śledztwo nie może być zamknięte.