40 lat temu, 15 listopada 1978 roku w Wilczym Jarze w Żywcu doszło do drugiej pod względem liczby ofiar katastrofy drogowej w powojennej historii Polski.
Około godziny 5 rano autobus PKS Autosan H9-03 wpadł w poślizg i spadł z wysokości 18 metrów z mostu w Wilczym Jarze blisko brzegu Jeziora Żywieckiego. 15 lub 25 minut później drugi autobus, również Autosan wpadł w poślizg i spadł z motu ale wprost do Jeziora Żywieckiego, zatonął na głębokości pięciu metrów.
W sumie zginęło 27 górników jadących do kopalni KWK „Brzeszcze”, KWK „Mysłowice” i KWK „Ziemowit”, wdowa po zmarłym dwa tygodnie wcześniej w wypadku drogowym górniku kopalni „Brzeszcze” oraz dwóch kierowców PKS. Trzy najmłodsze ofiary miały po 18 lat, najstarsza – 48. Dziewięć osób zostało rannych.
[…]przyczyną katastrof drogowych było niezachowanie przez kierowców prędkości bezpiecznej (poniżej 30 km/godz.) w chwili wjazdu na most i właściwej techniki jazdy, […] co miało miejsce w szczególnie niekorzystnych warunkach atmosferycznych. W nocy temperatura spadła do minus 6 st. Celsjusza. Świadkowie mówili, że na drogach w pobliżu zbiorników wodnych „tworzyły się białe osady zamarzniętych kropel rosy – napisano w oświadczeniu, pod którym podpisał się prokurator prokuratury wojewódzkiej w Bielsku-Białej.
Foto. materiały policji