Komendant Główny PSP nadbryg. Andrzej Bartkowiak udzielił wywiadu redakcji Przeglądu Pożarniczego. Tym razem pytania zadali czytelnicy.
Anna Łańduch PP: Panie komendancie, nie po raz pierwszy zadaję panu pytania, ale pierwszy raz żadne z nich nie jest mojego autorstwa. Są one wynikiem akcji „Przepytaj Szefa”, a nasza rozmowa będzie toczyła się wokół problemów, które zgłosili czytelnicy PP, strażacy, pracownicy PSP.
KG PSP: Przede wszystkim przepraszam, że ten wywiad następuje miesiąc później. Z powodów osobistych nie mogłem udzielić odpowiedzi na nadesłane pytania w wydaniu majowym. Zaczęliśmy dość nowocześnie od Q&A i teraz kontynuujemy ten sposób komunikacji na łamach „Przeglądu Pożarniczego”. W tej formie odbyły się także konsultacje społeczne na temat projektu ustawy o OSP. Na tym nie skończymy – kolejną rundę Q&A planuję po wakacjach. Chcę mieć bezpośredni kontakt ze strażakami, na ile to tylko możliwe.
Zatem zaczynamy. Wiele pytań dotyczyło kwestii finansowych, a konkretnie zasad naliczania dodatku służbowego. Strażacy mówią o dysproporcjach w jego wysokości na tych samych stanowiskach. Pytanie brzmi: od czego zależy kwota dodatku służbowego i czy są plany doprecyzowania zasad jego przyznawania?
Zaczynamy od bardzo trudnego pytania, bowiem kwestia ta narasta od co najmniej dekady. Trudno wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Myślę, że za każdym takim problemem stoi nie system, lecz człowiek. Bardzo wiele zależy od kierownika jednostki organizacyjnej, który powinien przydzielać dodatki adekwatnie do stanowiska. O ile akceptuję sytuację, że dodatki mogą być różne na tych samych stanowiskach, bo jedni pracują lepiej, inni gorzej, o tyle nie godzę się na awansowanie ludzi bez podniesienia dodatku służbowego. Takie rekomendacje dostają ode mnie komendanci wojewódzcy. Nie sądzę, aby regulacje formalne były najlepszym rozwiązaniem. Sytuacja finansowa w komendach jest różna, nie możemy komendantom narzucać wysokości dodatków. Jednak wyraźnie podkreślam – nie ma mojej zgody na dysproporcje, złe traktowanie czy przyznawanie dodatku służbowego lub jego podniesienie w symbolicznej wysokości.
Inna grupa pytań dotyczyła zwiększenia atrakcyjności pełnienia służby przez strażaków z systemu codziennego. Strażacy zmianowi mają więcej możliwości dodatkowego zarobkowania w porównaniu do tych, którzy codziennie muszą być w biurze. Inny problem – dowódcy zmian i ich zastępcy niejednokrotnie otrzymują wynagrodzenie wyższe niż dowódcy JRG. W obu sytuacjach mamy do czynienia z paradoksem: osoby z wyższymi kwalifikacjami i na wyższych stanowiskach zarabiają mniej, a praca codzienna traktowana jest jako kara. Słowem – strażacy domagają się, aby system wynagrodzenia motywował ich do pracy i rozwoju osobistego.
Wydaje się, że praca w systemie ośmiogodzinnym powinna stanowić jeden z etapów kariery i musi z nim być powiązane odpowiednie stanowisko i wynagrodzenie. Mamy oręż w postaci dodatku motywacyjnego i pracujemy nad rozporządzeniem w sprawie dodatku funkcyjnego; zapis o nim znalazł się już w ustawie i to duży krok. Ukierunkowany jest on na funkcjonariuszy systemu codziennego. Wypracowanie istotnej zachęty do podjęcia służby w biurze naprawdę spędza mi sen z powiek. Ci, którzy sądzą, że PSP stoi na pionie operacyjnym i podziale bojowym, grubo się mylą. Szybko się zresztą o tym przekonają, gdy przyjdzie im załatwić sprawę kadrową czy finansową. Funkcjonariusze z systemu codziennego są ważnym ogniwem w służbie.
A co z rekompensatą lub czasem wolnym za wypracowane nadgodziny dla komendantów i ich zastępców?
Istnieje dżentelmeńska umowa, że komendanci nie pobierają rekompensaty za nadgodziny. Jednak pamiętajmy o tym, że formalnie każdy strażak ma prawo do korzystania z tego, jeśli wypełni odpowiednie dokumenty. Nie ma przeszkód prawnych.
Czy służba cywilna może liczyć na jakieś podwyżki pensji w związku ze wzrostem najniższej krajowej?
Mam dobre nowiny – jeśli nie nastąpią w naszym kraju zawirowania gospodarcze, w 2022 r. wejdzie w życie tzw. ustawa rozwojowa, przewidująca duże podwyżki dla służby cywilnej, większe niż dla funkcjonariuszy. Przewidujemy podwyżki rzędu nawet kilkuset złotych, choć mogą one zostać rozłożone na cztery lata.
Członkowie grup specjalistycznych pytają o możliwość przywrócenia dodatków za ich specjalne umiejętności.
Mamy dodatek motywacyjny, niebawem funkcyjny. Są narzędzia, by komendant przeznaczył na nie odpowiednie środki, jeśli uzna to za stosowne. To zamyka temat – są możliwości docenienia tych umiejętności, podziękowania strażakom za dodatkową pracę. Pamiętajmy także o przyspieszonych awansach – takie w tym roku otrzymali medycy, którzy zdecydowali się pomóc w szpitalach tymczasowych.
Powraca temat art. 15a ustawy emerytalnej. Czy jest szansa doliczania lat pracy w cywilu osobom przyjętym do służby po 1 stycznia 1999 r.? To bardzo duża grupa funkcjonariuszy. Całe środowisko strażackie oraz podległe MSWiA czeka na konkrety, to ważne zagadnienie chociażby z perspektywy podjęcia decyzji pozostawienia środków z OFE w ZUS czy przeniesienia ich na indywidualne konto IKE.
Ta sprawa nie leży w moich kompetencjach, trwają konsultacje strony społecznej z ministrem spraw wewnętrznych i administracji. To trudny temat, w grę wchodzą duże pieniądze. Rozumiem sytuację funkcjonariuszy, którzy przyjmowali się na określonych zasadach, a później im je zmieniono. Temat zalega od wielu, wielu lat. I jest jednym z problemów pokazujących, jak wiele zagmatwanych spraw, ciągnących się latami, pozostaje do rozwiązania w naszej służbie.
Co pewien czas pojawiają się doniesienia medialne o przywróceniu pełnopłatności zwolnień lekarskich. Czy jest szansa na uproszczenie dokumentów w tym zakresie i stworzenie jednoznacznych kryteriów, kiedy zwolnienie może być w 100% płatne? Są pomysły, by był to jakiś limit, np. 30 dni w roku.
Z wieloma tematami bylibyśmy o wiele dalej, gdyby nie pandemia. Sprawę zwolnień podejmowałem już w rozmowach z panem ministrem. Sprawa utknęła. W niepewnych czasach rząd ostrożnie myśli o zobowiązaniach finansowych. Na pewno do tej kwestii powrócę, kiedy uporamy się z pandemią. Jestem komendantem niespełna półtora roku. Pozwólcie popracować.
Podnoszone są kwestie różnych świadczeń socjalnych dla strażaków – dopłaty do zakupu mieszkania, wypoczynku czy remontu. Ich wysokość została ustalona w latach 90., zatem mają dziś symboliczną wartość. Czy istnieje szansa na ich urealnienie?
To kolejny zgłaszany przeze mnie temat związany z finansami, a więc zawieszony do czasu wyjścia z pandemii. Jaki będzie efekt, nie wiem. Zależy mi na tym, aby dogonić w tym względzie inne służby, byśmy byli traktowani sprawiedliwie. Wokół każdej takiej zmiany trzeba zbudować dobry klimat, koalicję poparcia.
Wiele pytań dotyczyło obaw o dalszy los studiów podyplomowych w SGSP. Czy faktycznie jest plan istotnej zmiany w tym zakresie? I jak to wpłynie na uzyskiwanie kwalifikacji oficerskich przez tych, którzy ukończyli np. cywilne studia w SGSP czy inne uczelnie?
Jeszcze w czerwcu będzie nabór na SPK, a w październiku na SPK i SPO. Na razie pozostaje po staremu. Kiedy już uzupełnimy luki edukacyjne, a sporo się ich nazbierało przez blokowanie szkoleń w ostatnich latach, wprowadzimy zmiany. Będziemy się koncentrowali na studiach dziennych i zaocznych inżynierskich. To powinien być główny kierunek rozwoju dla oficera. Podyplomówka pozostanie jako wyjście awaryjne. Planujemy zresztą, aby SGSP kształciła tylko absolwentów mundurowych. Stanie się tak za około trzy lata. To będzie elitarna uczelnia, z naciskiem na dyscyplinę i jakość kształcenia.
Kolejną ważką kwestią była odpłatność za studia niestacjonarne w SGSP. Komendy zwracają czesne w całości, częściowo, a niektórzy strażacy płacą sami. Nasz czytelnik pyta, czy myślał pan nad ujednoliceniem finansowania nauki w SGSP. Pojawiły się też dociekania, czy pracodawca powinien ponosić koszty podnoszenia kwalifikacji także na innych studiach czy kursach.
Jestem zaskoczony tym pytaniem. Jeśli ktoś jest kierowany do szkoły, to powinien mieć zapewnioną bezpłatną edukację. Nie dopuszczam innych rozwiązań. Proszę o sygnał o takich sytuacjach, chętnie się im przyjrzę. Jeśli zaś chodzi o studia cywilne czy kursy, popieram ich dofinansowywanie przez komendantów, jeśli budżet na to pozwala, a zdobyte umiejętności przydadzą się w służbie. Rzecz jasna wymaga to zabezpieczenia interesów pracodawcy, który ponosząc nakłady, powinien mieć gwarancję, że pracownik od razu nie odejdzie np. do innej komendy.
Podchorążowie i kadeci pytają, czy pozwoli im pan wybrać miejsce pełnienia służby, tak jak to się odbywało zazwyczaj. Oczywiście według zapotrzebowania zgłoszonego przez komendantów. Czy będą znów limity przydziałów do województw? Młodzi ludzie twierdzą, że atrakcyjność szkół spadła ze względu na niezmienny od lat niski żołd, wysokie wymagania, a teraz ograniczenia z powodu pandemii. Jeśli przydziały są ustalane odgórnie, bardziej atrakcyjną opcją dla wielu osób jest rezygnacja ze służby kandydackiej i podjęcie służby przygotowawczej w wybranej przez siebie jednostce.
Pozwolę im wybrać, jeśli będą wzorowo pełnili swoją służbę w szkole. A jeśli nie, to nie. Prosta odpowiedź. Nie zejdę z tej ścieżki: albo dyscyplina i porządek w szkole, albo trzeba się pożegnać. Nikt nie musi kończyć tej szkoły. Równamy w górę. Drodzy podchorążowie, kadeci – bycie funkcjonariuszem to coś wyjątkowego. Przeczytajcie od czasu do czasu rotę ślubowania, co jest w niej napisane. A są tam bardzo ważne słowa, fundament naszej służby. Szkoły nie trzeba skończyć. Jeśli ktoś uważa, że mu nie odpowiadają zasady, droga wolna. W czasie zdarzeń nikt was nie będzie rozpieszczał i szkoła ma was do tego przygotować.
Ochotnicy z kolei obawiają się, że pandemia uniemożliwi im przejście szkoleń podstawowych, a jest na nie duże zapotrzebowanie, zwłaszcza że angażują się coraz bardziej w zwalczanie pandemii. Czy te obawy mają uzasadnienie w praktyce i ograniczeniach formalnych?
Owszem, był taki problem w pandemii. Część szkoleń odbywała się on-line. Pandemia lekko przygasła (i oby nie wróciła) – zatem wracamy ze szkoleniami stacjonarnymi. Jesteśmy w trakcie konsultacji społecznych ustawy o OSP. Szkolenia będą i to bezpłatne. Bez obaw.
Druhowie pytają, czy nie czas pomyśleć o zachęcie do wstąpienia w szeregi OSP. Co jakiś czas pojawiają się propozycje dodatku do emerytur dla druhów, ale na propozycjach się kończy. Może są jakieś inne plany, założenia? Chodzi o przyciągnięcie ludzi i zatrzymanie tych już działających w OSP. Inna sprawa to zachęta dla pracodawców, żeby krzywo nie patrzyli na ochotników „urywających się” z pracy do akcji.
Znów powiem o projekcie ustawy o OSP. Ona właśnie ujmie wszystkie te kwestie. Powtarzam: to projekt, jest jeszcze czas na zmiany, po to trwają konsultacje, by wypracować jak najlepsze rozwiązania. Nie ma powodów do paniki. Trzeba mieć dużo złej woli, aby z projektu wyczytać same negatywy. Moim zdaniem atrakcyjną propozycją oprócz dodatków do emerytury czy rekompensat jest też legitymacja, którą otrzymają druhowie, za nią pójdą różne ulgi i udogodnienia.
Co się dzieje z pomysłem kursu podstawowego dla osób niepełnoletnich w ochotniczych strażach pożarnych, by w momencie uzyskania pełnoletności mogły uczestniczyć w akcjach ratowniczo-gaśniczych z ramienia OSP?
Jest w realizacji. Zależy nam na zatrzymaniu młodzieży w szeregach OSP i ten pomysł właśnie temu służy.
Niektórzy druhowie pytają, czy bierze pan pod uwagę wprowadzenie rozwiązań, które ułatwią druhom szybkie dotarcie na miejsce wezwania. Chodzi o możliwość oznakowania pojazdu prywatnego, by w dojeździe alarmowym stał się pojazdem uprzywilejowanym.
Powiem temu pomysłowi stanowcze nie. Za dużo niedobrego dzieje się wokół wyjazdów alarmowych. To niezwykłe, że OSP jest w stanie zebrać się do akcji w pięć minut. Podziwiam to imponujące tempo. Obyśmy jednak nie zapłacili za nie wysokiego rachunku. Proszę i apeluję o rozsądek, opanowanie i spokój – żeby ratować, trzeba dojechać na miejsce akcji całym i zdrowym, a po drodze nikomu nic nie zrobić. Nie sztuka wrzucić koguta na dach, ale trzeba jeszcze dojechać z nim bezpiecznie do akcji. Zdarza się, że kierowcy reagują nieobliczalnie na oznakowane pojazdy uprzywilejowane, a cóż dopiero, gdyby na drodze pojawiło się kilka takich „uprzywilejowanych” pojazdów prywatnych.
Ochotnicy pytają także o możliwości wspierania młodzieżowych drużyn pożarniczych.
Przecież one są cały czas przez nas wspierane. Z powodu pandemii nie ma obozów młodzieżowych drużyn pożarniczych, ale środki na ten cel i tak trafiają do MDP. Do ochotników należy decyzja, jak je wykorzystać.
Dlaczego KG PSP nie lobbuje na rzecz ustanowienia prawa o nałożeniu na właścicieli domów i mieszkań obowiązku używania czujników czadu i dymu? Czy komendant główny nie powinien być inicjatorem zmian ogólnokrajowych?
Mamy demokrację. Jeśli dobrze wyedukujemy społeczeństwo w kwestii zasad bezpieczeństwa, samo dojdzie do tego, że trzeba się zaopatrzyć w czujniki. To będzie świadomy wybór. Taka droga jest lepsza niż nakaz. Nie możemy wszystkim wszystkiego narzucać, bo odniesiemy odwrotny efekt.
Czy planuje pan wprowadzić kadencyjność na stanowiskach komendantów powiatowych, a także konkursy na wyższe stanowiska?
Jak sobie państwo wyobrażacie sytuację, w której zmienia się minister i nie ma prawa wybrać sobie komendanta głównego PSP, z którym zechce współpracować? Zostanę w służbie tak długo, dopóki będę miał siłę, ochotę do pracy i zielone światło od swojego szefa. Wtedy praca ma sens. Siedzenie na stanowisku bez możności zrobienia czegokolwiek, bo nie ma dobrego klimatu, mija się z celem. Podobna historia jest niżej – na poziomie wojewódzkim czy powiatowym/miejskim. Spójrzmy na dojrzałą demokrację, jaką są Stany Zjednoczone. Gdy odchodzi prezydent, wraz z nim jego administracja.
Jak pan ocenia stopień przygotowania naszej formacji do komunikacji ze społeczeństwem, mediami, organizacjami społecznymi w świecie nowych technologii, kiedy przepływ informacji jest szybki i niekoniecznie pochodzi od nas. Czy nie powinniśmy już mieć profesjonalnych i doświadczonych służb prasowych, jak w innych formacjach mundurowych?
To wszystko się już dzieje, rzecznicy doskonale o tym wiedzą. Myślę, że jestem komendantem, który dość nowocześnie patrzy na media społecznościowe. Nałożyłem obowiązek ich obsługi komendom w kraju, bo wiem, jak ważne jest budowanie świadomej polityki informacyjnej, a nie tylko reagowanie na to, co się dzieje. Zbudowaliśmy zespół prasowy, kończymy tworzenie jego nowoczesnego biura. Kolejny krok to budowa dwu-, trzyosobowych zespołów prasowych w komendach wojewódzkich. W komendach powiatowych to się nam nie uda, bo jest w nich za mało ludzi, ale przecież będą miały mocne wsparcie w województwie.
Skoro jesteśmy przy wizerunku formacji – niektórych ciekawi także wizerunek samych funkcjonariuszy. Jaką mogą mieć fryzurę, czy dopuszczalna jest broda, tatuaże, kolorowe paznokcie czy rozpuszczone włosy? Czy jest pomysł, by te kwestie jakoś uregulować?
Do służby się idzie jak do ślubu. Uważam, że zadbany, przystrzyżony zarost owszem, jest do zaakceptowania. Ale długie włosy mężczyzn, tatuaże w widocznych miejscach – już nie. To służba mundurowa, więc powinniśmy wyglądać schludnie, skromnie i elegancko. W tym względzie jestem staroświecki.
Wielu ludzi zgłasza wątpliwości co do funkcjonalności nowych mundurów – gniotą się, widać na nich szybko brud, są obawy, czy pranie szybko ich nie zniszczy. Czy może pan coś powiedzieć na temat wyników ich testowania?
Mundur nosi się świetnie! Proszę się o niego nie martwić. Oczywiście pewne elementy są do poprawy – zbyt obszerne koszule, może trzeba zastosować cieńszy materiał. Generalnie stare i nowe umundurowanie dzieli przepaść. To jak przesiąść się z malucha do dobrej klasy samochodu. Wiem, że mundur wzbudził wiele kontrowersji. Zdjęcia nie do końca oddawały kolor. Ale proszę mi wierzyć – kto przyjeżdża do nas w gości, sam z siebie chwali mundury, podkreśla, że wyglądają bardzo dobrze. Nasz klimat jest coraz cieplejszy, chyba lepiej znosi się upał w jasnych niż ciemnych kolorach. A porównywanie munduru do historii naszych sąsiadów w czasie drugiej wojny światowej jest niestosowne. Częste pranie nie niszczy tkaniny, a jeśli korzystamy z suszarki, to nawet nie musimy prasować koszuli.
Czy jest szansa lub plan zwiększeniem minimalnych stanów osobowych w najmniejszych komendach powyżej siedmiu osób?
Zdecydowanie tak. W nowej ustawie rozwojowej będzie to ujęte.
A kiedy przejdziemy z łączności analogowej na łączność cyfrową? Czy prace w tym temacie ruszyły i na jakim są etapie?
To kolejny temat ciągnący się dekadami. Robimy wszystko, by być jak najbardziej nowocześni. Jednak to dość skomplikowane. Mamy ogromne problemy z nowym SWD, który nadal nie działa jak należy. Nie ja zacząłem ten proces, ale ja muszę go doprowadzić do końca. Dzisiaj moim większym zmartwieniem niż rodzaj łączności jest to, żeby nowy SWD działał lepiej niż stary. A na razie niestety pozostawia wiele do życzenia.
Czy według pana są jeszcze jakieś rzeczy (prócz umundurowania i SWD), które należy zmienić w niedalekiej przyszłości, by usprawnić funkcjonowanie PSP, jak np. praca strażaków w podziale bojowym?
To szkolenie – reformy w SGSP. Poprawione musi zostać rozporządzenie kwalifikacyjne, a także statut Komendy Głównej PSP – konieczna jest reorganizacja biur, by lepiej odpowiadały naszym czasom i potrzebom. W ślad za zmianami w KG pojawią się zmiany w województwach. Proszę o spokój i trochę zaufania.
Panie komendancie, dziękuję za rozmowę w imieniu naszych czytelników. Wielu z nich dziękowało panu za otwartość, możliwość zadawania trudnych pytań i odwagę odpowiedzi na nie.
Bardzo dziękuję. Jestem niezwykle zbudowany fenomenalną służbą strażaków. Serdeczne dzięki za nią. Mam nadzieję, że poprzez awanse, nagrody na Dzień Strażaka jestem wam w stanie podziękować za służbę w tych trudnych czasach.
Źródło: Przegląd Pożarniczy