40 lat temu, 19 sierpnia 1980 roku pod Otłoczynem miała miejsce największa katastrofa w powojennej historii polskich kolei.
Około godziny 4.30 w kilometrze 99,312 linii kolejowej nr 18 czołowo zderzyły się dwa pociągi: osobowy z Torunia do Łodzi i towarowy z Otłoczyna do Wrocek. Zniszczone zostały lokomotywy SP45-160 i ST44-607 oraz trzy wagony osobowe i dwa towarowe.
Zginęły 64 osoby, najmłodsza z nich miała siedem lat.
Ze względu na rozmiar katastrofy i spodziewaną liczbę poszkodowanych na miejsce skierowano oddziały straży pożarnej, karetki pogotowia z Torunia, Aleksandrowa Kujawskiego i Włocławka, a także oddziały Ludowego Wojska Polskiego i dwa pociągi ratunkowe.
Akcją ratunkową dowodził ówczesny komendant wojewódzki straży pożarnej w Toruniu pułkownik Karol Krajniak.
– Mieliśmy ze cztery plecakowe zestawy do cięcia metalu, które nadawały się wyłącznie do cięcia cienkich blach, a nie masywnych części wagonów. Ściągnąłem z Inowrocławia jednostki z podnośnikami pneumatycznymi. To były takie poduszki, które były w stanie podnieść 15 ton, wagon ważył jednak 50 ton… Mieliśmy również jedną spalinową piłę tarczową. Używanie tego nie miało jednak sensu, bo co my mogliśmy tym zrobić takiemu kolosowi? Tam były wagony spiętrzone jeden na drugim. Wolałem, żeby moi ludzie, zamiast ciąć w ciemno, szukali rannych i ratowali ich, rozginając zniszczone części ręcznie. Ta bezsilność była straszna – wspominał w rozmowie z “Nowościami” Krajniak.
Jak można przeczytać w obszernym materiale na Wikipedii, przeprowadzone śledztwo wykazało, iż bezpośrednią przyczyną katastrofy była jazda pociągu towarowego nr 11599, prowadzonego lokomotywą spalinową ST44-607 po torze niewłaściwym, przy czym wyjazd tego pociągu ze stacji Otłoczyn nastąpił bez podania przez obsługę tej stacji sygnału Sr 3 Wolna droga ze zmniejszoną szybkością na semaforze F2 i przy nieułożonej dla wyjazdu tego pociągu drodze przebiegu.