Idioci, bo tak trzeba ich nazwać postanowili kolejny już raz okraść jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej Warszawa-Białołęka.
W maju 2018 roku jedna została okradziona po raz pierwszy. Skradziono dwie prądownice, węże W52 i 75, kombinezon chroniący przed ukąszeniami owadów błonkoskrzydłych i narzędzie holligan. Straty wyceniono na około pięć tysięcy złotych.
Teraz złodzieje-idioci ukradli paliwo z wozu strażackiego i uszkodzili klapę od akumulatorów. Niestety to nie pierwsza taka sytuacja. Może koszt paliwa nie duży, ale auto zostało unieruchomione, a ciężko zbierane przez Nas fundusze na utrzymanie jednostki znów okazały się bezwartościowe – napisali na swoim profilu ochotnicy.
OSP Warszawa-Białołęka to najmłodsza jednostka w stolicy, została założona pod koniec 2015 roku i obecnie zrzesza około 30 osób, posiada również trzy samochody – dwa Jelcze i Volkswagena T4, które stoją pod gołym niebem. Musimy szukać nowego bezpieczniejszego miejsca na trzymanie samochodów i sprzętu – przyznają ochotniczy w rozmowie z nami.
Od początku swojej działalności jednostka nie otrzymała żadnych środków od władz Warszawy. Jest to nie zrozumiała sytuacja, ponieważ artykuł 32, punkt 2 ustawy o ochronie przeciwpożarowej brzmi następująco: „Koszty wyposażenia, utrzymania, wyszkolenia i zapewnienia gotowości bojowej ochotniczej straży pożarnej ponosi gmina, z zastrzeżeniem art. 35 ust. 1 (dotyczy on szkoleń – red.)”.
O sprawę finansowania i plany dotyczące OSP Warszawa-Białołęka zapytaliśmy zespół prasowy Urzędu Miasta. Czekamy na odpowiedź.