Istnieje takie powiedzenie, Ci którzy nie rozpoznają przeszłych doświadczeń są skazani na ich powtórzenie. Tak wydaje się być w przypadku analizy zdarzeń drogowych z udziałem pojazdów straży pożarnej jadących alarmowo do akcji. Do powtórnego zajęcia się tematem natknęły mnie ostatnie wypadki, które zostały upublicznione. Mam tu na myśli zdarzenia pojazdów PSP w Poznaniu i Sokółce, do których linki udostępniam niżej w tekście. Żadne z tych zdarzeń nie było wyjątkowe ani wcześniej nie spotykane. Wręcz przeciwnie, były to typowe incydenty, które powtarzają się wiele razy. Mam nadzieję, że powtórna analiza przyczyn i skutków tych zdarzeń stworzy podstawy do poważnej dyskusji nad jakością naszej sygnalizacji dźwiękowej i doprowadzi do korekty systemu szkolenia kierowców straży pożarnej.
Stali czytelnicy mojego bloga pamiętają zapewne wpisy dotyczące sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej stosowanej podczas jazdy alarmowej. Minęło już trochę czasu jednak śmiało można powiedzieć, że oba główne artykuły i ich pochodne są dalej bardzo aktualne i niewiele straciły z upływem czasu. Nowych czytelników, którzy chcą zgłębić choć w minimalnym stopniu to bardzo ważne zagadnienie odsyłam bezpośrednio do poniższych linków:
„Dwa słowa” o sygnalizacji świetlnej
Problematykę prawną sygnalizacji świetlnej dosyć precyzyjnie regulują przepisy regulaminów EKG/ONZ gdzie określono podstawowe parametry techniczne i sposoby badania tych urządzeń:
– REGULAMIN NR 10 Europejskiej Komisji Gospodarczej Organizacji Narodów Zjednoczonych (EKG ONZ) – Jednolite przepisy dotyczące homologacji pojazdów w odniesieniu do kompatybilności elektromagnetycznej,
– REGULAMIN NR 65 (EKG/ONZ) – Jednolite przepisy dotyczące homologacji specjalnych świateł ostrzegawczych dla pojazdów samochodowych,
Zatem w zakresie sygnalizacji świetlnej sytuacja wygląda nie najgorzej, chociaż już aspekty praktyczne związane z montażem i doborem urządzeń często pozostawiają wiele do życzenia. Jednak ta sprawa przy właściwym podejściu do zagadnienia jest stosunkowo prosta do poprawnej implementacji w pojazdach ratowniczych.
W tym wpisie skupie się jednak głównie na sygnalizacji dźwiękowej. Jak wspomniałem we wstępie, w ostatnim czasie głośno było o kilku wypadkach samochodów straży pożarnej jadących do akcji, które stosunkowo dobrze zostały udokumentowane w postaci nagrania wizyjnego.
https://www.youtube.com/watch?v=jcNZbi01QNI
Obserwując kolejny już raz takie zdarzenia (a jest ich przecież mnóstwo z wypadkami najwyższych osób w państwie włącznie), zadawałem sobie pytania dlaczego tak się dzieje? Gdzie są popełniane błędy i jak można ich uniknąć? Konsekwencją tych rozmyślań były dalsze pytania, jak z problemem radzą sobie inne służby oraz jak sprawa wygląda za granicą? Ponadto w sposób oczywisty rodzi się kolejne pytanie, co można zrobić w sposób prosty, by sytuacji zaradzić?
Wszyscy wiemy, że PSP jako organizator i operator ksrg, w sensie praktycznym, nic nie robi aby problem „wypadkowości alarmowej” przeanalizować, wyciągnąć wnioski, opracować standardy i wydać rekomendacje. Niestety dalej sprawę sprowadza się do daleko idącego uproszczenia ze standardowym wnioskiem, że ratownik – kierowca nie zachował „szczególnej ostrożności”. Chcąc ratować powagę służby i formacji podjąłem się po raz kolejny „łatania systemowej dziury” z wypracowaniem wniosków i rekomendacji włącznie.
Analizę problemu zacząłem jak zawsze od „burzy mózgów” i wymiany poglądów z osobami znającymi się na sprawie. Ponadto przejrzałem setki stron zagranicznej literatury i dokumentacji. Pozwoliło mi to na oznaczenie kilku fundamentalnych kwestii, które moim zdaniem mogłyby prowadzić do poprawy sytuacji.
Całość artykułu przeczytasz na branżowym blogu “Strażak XXI wieku”, autorstwa Tomasza Krasowskiego, serdecznie zapraszamy! Czytaj dalej…
fot. isokolka.eu